czwartek, 24 listopada 2016

Kasia Zielińska. O Sławie Przybylskiej, nowych wyzwaniach i nagrodach publiczności.



fot. autora ze spektaklu "Ślub doskonały"

Kasia Zielińska, aktorka i wokalistka, ale też producentka. To ostatnie zajęcie jest dla Pani nowym wyzwaniem?
- To ciekawe doświadczenie i czasochłonne zajęcie. Dużo stresu zawiera się w słowie „producent”, bo nie tylko muszę dbać o zdobywanie finansów, ale i o zgranie wszystkich detali – od guzika w kostiumie po plakat na mieście. „Berlin 4 rano” i „Sofia de Magico” są to też spektakle, do których kupiłam scenariusz, prawa i w których gram. To spełnienie moich marzeń. Oczywiście, co do obsady ról pozostawiłam wolną rękę reżyserowi.

„Berlin 4. rano” nasuwa mi na myśl „Kabaret” z Lizą Minnelli…
 - „Berlin 4.  rano” nawiązuje do kabaretu berlińskiego. Jest rozrywką żywcem wyjętą z lat 20. 30 XX wieku, z zadymionej knajpy. Dosyć pikantny, z dużą dawką  muzyki oraz tańca w wykonaniu Rafała Maseraka i Ani Głogowskiej. Chociaż my z Kacprem Kruszewskim staramy się im dorównać. Natomiast bardzo zabawne są teksty i sytuacje. Chociaż nie tylko. Czasem powodujemy, że ludzie płaczą.

fot. j. w "Ślub doskonały".

W Pani biografii przeczytałam o tym, że pewną rolę odegrała w Pani życiu Sława Przybylska.
- Do Pani Sławy Przybylskiej jeździłam na różnego rodzaju warsztaty. Poznałam ją jeszcze wtedy, gdy uczęszczałam do szkoły średniej w Starym Sączu. Często wakacje czy ferie zimowe spędzałam u niej w domu. Czytałam tam dużo poezji, uczyłam się śpiewać. Dzięki niej zakochałam się w piosence żydowskiej i ta miłość moja trwa do dziś. Sława Przybylską jest moją nie tylko idolką, którą uwielbiam słuchać i podziwiać. Ale i nauczycielką, bo wiele się od niej nauczyłam. Do dziś utrzymuję z nią kontakt i jej mężem Janem Krzyżanowskim, którzy mieszkają pod Warszawą. Śledzimy swoje koncerty, spektakle. Wiemy, co się u nas nawzajem dzieje.

Nagroda Publiczności Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, którą Pani otrzymała jakiś czas temu, czym jest dla Pani?
- Tak, to już jakiś czas temu, gdy ją dostała. To nagroda mobilizująca. Nigdy nie zdobyłam pierwszego, drugiego czy trzeciego miejsca. Zdobyłam nagrodę publiczności Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, Festiwalu Interpretacji Piosenki A. Osieckiej w Warszawie. Te nagrody bardzo mobilizują, tak jak i "Telekamera", która jest przecież nagrodą publiczności. Myślę, że to najbardziej pożądana nagroda dla piosenkarza, aktora. Jest wyznacznikiem tego, że ludzie chcą przyjść i posłuchać  oraz tego, że to co robię ma wartość.  To jest dla mnie złoty medal.

Pochodzi Pani ze Starego Sącza. Czy trudny był Pani aktorski start w Warszawie?
- Na pewno trudny, wymagający cierpliwości. Mam trzydzieści parę lat i może powinnam to, co teraz robię robić w wieku lat dwudziestu. Natomiast uważam, że jest to dobry czas. Człowiek docenia to, co zrobił. Myślę, że wszystko jest bardziej dojrzalsze. Poza tym nauczyłam się dużej pokory  w zawodzie, że nie od razu wszystko dostaję, tylko muszę to sobie wypracować. Muszę się doskonalić, aby robić kolejne rzeczy. Na przykład „Berlin 4.  rano” czy  „Sofia de Magico” zrobiłam niedawno, czego bym nie zrobiła wcześniej. Musiałam nauczyć się tańca, stąd "Taniec z gwiazdami" bardzo mi się przydał. Czy też musiałam szkolić śpiew. Gdybym zrobiła to w wieku dwudziestu lat, pewnie bym tak tego nie doceniała. Może nie byłoby to tak dobre? 

Oglądałam Panią w komedii "Ślub doskonały" podczas Jesiennego Festiwalu Teatralnego w Nowym Sączu. Zagrała Pani Ritę. Utożsamia się Pani z bohaterką?
- Rita stworzona jest na potrzeby spektaklu. Chyba nie jestem tak stanowcza w życiu i tak wymagająca, i tak traktująca mężczyzn oraz koleżanki. Natomiast bardzo lubię tę rolę, bo to duże wyzwanie. Rola bardzo energetyczna. Zawsze po tym spektaklu wychodzę zdarta. Bardzo się nakrzyczę.

Dwa słowa od Pani dla Małopolskie TV
- Bardzo się cieszę, że po raz kolejny mogę w rodzinnych stronach,  bo jestem ze Starego Sącza, grać i występować. A jeśli mogę tu przyjechać, to zawsze to przeżywam i jest to dla mnie ogromne wyróżnienie. Zapraszam serdecznie też do Warszawy do Teatru Roma, Kwadrat i Komedia.

Dziękuję za rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz